W Kręgu Kobiet.

Poniższy artykuł należy do kategorii Rozmowy w Kręgu, tekstów pisanych w konwencji kręgu kobiet.

Moc, która tkwi w odsłanianiu się

Krąg potrzebuje powolności i czasu. Tkanie przestrzeni bliskości, empatii, uważności lubi powolny rytm, następujące po sobie kolejne rundki, odklejanie kolejnych warstw nakładanych przez cały dzień.

Odsłanianie się, docieranie do prawdy serca. To wymaga czasu. To wymaga delikatności, którą dajemy sobie nawzajem. To wymaga odwagi. Odsłonięcie swojego  kawałka - tego czującego, żywego, bolącego czasami, wrażliwego, być może pochodzącego z dziecięcych lat.

Dlatego prawdziwym darem jest to, że wnosisz do kręgu swoją obecność. To, że dajesz swoje słuchanie, by inne serca się otwierały. Prawdziwym darem jest to, że odkrywając kawałek swojej historii, inspirujesz inne kobiety.

Moc kręgu nie wynika z jakiejś magicznej formuły. Nie ma zaklęć, czarów, tajemniczych praktyk. Moc kręgu tkwi w zwyczajności - tej wynikającej z autentyczności.

Zwyczajne nie oznacza “błahe”, lecz -  “najbliższe naszej naturze”. Bo bycie w stadzie, bycie w grupie, dzielenie się i wspieranie jest ludzkie, naturalne.

Moc kręgu tkwi w dawaniu swojej obecności, odsłanianiu się i uznaniu, że obecność każdej z nas jest równie ważna. To lekarstwo na poczucie izolacji.
To medycyna kręgu.

Kasia Ukleja

12.07.2024 r.

Kobieta, Która Wie

Powiada się, że uczyć można wtedy jedynie, gdy samemu się już coś umie. I że mówić powinno się wtedy dopiero, gdy rzecz jest przemyślaną. I teoretycznie się z tym zgadzam, ale...

Nie wiem, czy zawsze musi być jakieś 'ale', tym razem jednak pewna lektura mnie zatrzymała. Oto bowiem Kurs cudów powiada, że nauczyciel uczy się tego, czego uczy innych. I zachęca, by nauczyciel uczył innych tego, czego samemu jeszcze do końca nie opanował, bo w ten sposób sam się doskonali. Nie będę wchodzić w kontekst Kursu cudów, niemniej jednak oważ zasada dotyczy nie tylko kwestii duchowych. Nie będę też mówić o sytuacjach, w których naprawdę sami się uczymy, pokazując na przykład swojemu dziecku coś, czego jest ciekawe, a co – do tej pory – i nam było obce. Te z nas, które są matkami, wiedzą, o czym mówię.

Chcę zatrzymać się przy Kręgu. I w Kręgu pozostać. Bywa wszak tak, że – idąc na spotkanie kręgowe – nie wiemy, co chcemy powiedzieć. Mało tego, bywa i tak, że gdy mówią kobiety przed nami, czujemy w głowie pustkę. Albo kłębi się milion myśli i chcemy już, teraz, natychmiast mówić. I zdarza się, niezależnie od tego, czy miałyśmy w głowie pustkę, czy o pierwszeństwo walczyły miliony wątków, otwieramy usta... i słyszymy słowa, które nas zaskakują. Mówimy o sprawach, które chciałybyśmy schować przed samą sobą. Mało tego, z otchłani naszej podświadomości wypływają przyczyny, powiązania... Nazywamy swoje emocje, których świadome nie byłyśmy albo byłyśmy jedynie w pewnej mierze.

Zaczynamy mówić do zebranych kobiet, a po jakimś czasie okazuje się, że przede wszystkim mówimy do siebie. Nie dlatego, że lekceważymy siedzące w Kręgu osoby. Dlatego tylko (czy aby: 'tylko'?), że wreszcie usłyszałyśmy swój głos. Głos zagłuszany tysiącem rzeczy do załatwienia, zobowiązań, których się podjęłyśmy, codziennych spraw i sprawek, ratowaniem świata, układaniem życia bliźnim, dbaniem o rodzinę i przyjaciół etc. A oto on jest. I mówi o mnie. Do mnie. Dla mnie.

Ja jestem najważniejsza. Ja jestem. I słyszę. Słyszę siebie. Rozumiem. Czuję. Kocham.

To jest odkrywcze i wzruszające. Usłyszeć siebie po raz pierwszy. I kolejny. I kolejny. I wiedzieć, że od teraz można dotrzeć do tego głosu - a nawet Głosu – w każdej chwili. A skąd to się wzięło? I dlaczego się wzięło? Wszak wydawało się, że nie mamy tego w sobie. Że nie wiemy.

Udział w Kręgu sprawia, że zaczynamy się słyszeć. Otwieramy usta i wypływają z nich słowa, które uczą nas siebie. One też mogą uczyć te kobiety, które słuchają. Ale ważnym dla mnie teraz jest fakt, że oto mówimy coś, o co się nie podejrzewałyśmy, dzielimy się sobą, której może nie do końca znałyśmy. Uczymy same siebie. Poprzez siebie. Stajemy się swoimi własnymi nauczycielkami. Inne kobiety są po to, by nas – z miłością – wysłuchać. Same zaś – także z miłością – słuchamy swojego wnętrza. I mówimy. Mówimy. Czujemy. Odkrywamy.

Co będzie, gdy dotrze kolejna rundka i odezwę się znowu... Do jakich pokładów dotrę? Co odkryję? Czego się nauczę? Czego się dowiem? Co mnie zaskoczy? Jaką mądrość odkryję w sobie? Czekam. Z ekscytacją charakterystyczną dla odkrywców. Ze spokojem typowym dla kogoś, kto nosi w sobie skarby.

Okazuje się, że oto na moim miejscu siedzi Kobieta, Która Wie.

Ewa Joanna Sankowska

27.06.2024 r.

Dlaczego Krąg Kobiet? Czas na powrót ku sobie…

Kobieto, nie wierz w cud, coś dla siebie zrób.

Może wybierz Krąg Kobiet.

Od kilku lat przyglądałam się Kręgom Kobiet, nie uczestnicząc w żadnym. Czytałam o nich coraz więcej. Głos intuicji coraz częściej i głośniej do mnie mówił i mówił: ,,Danusiu, nadszedł Twój czas”.

I to był fakt. Tak to jest, gdy czujesz w sercu pustkę i to czułe miejsce czeka na wsparcie innych kobiet.

Podczas promocji swojej książki, warsztatów dla kobiet, będąc mówcą motywacyjnym wielokrotnie słyszałam: “Pani Danusiu, czy jest możliwe spotkać się jeszcze kiedyś, bardziej prywatnie, z innymi kobietami i dzielić się swoją codziennością, czasem trudną. Wyzwaniami, wzlotami i upadkami. Potrzebujemy zrozumienia na co dzień od innych kobiet. Mamy dość podporzadkowania swojego życia innym. Ciągłego oceniania męża, partnera, szefa czy koleżanek, które nas nie rozumieją. Szufladkują. Jest nam z tym źle. W środku cierpimy. Kurczymy się, jesteśmy coraz bardziej nerwowe. Stosujemy się do życiowych reguł, które nie są nasze. Maleje nasze poczucie wartości, ubieramy maski, za którymi skrywamy zgorzknienie, złość, brak akceptacji samej siebie. Chcemy w końcu żyć własnym życiem i być zrozumiane”.

I tak powstał pomysł zostania liderką Kobiecych Kręgów. Nie przypadkiem stanęła na mojej drodze Marta Duczman. Pokazała, podzieliła się wszystkim tym, co najlepsze i najważniejsze w Kręgach Kobiet. Dzięki niej zrozumiałam, ale - co bardziej istotne - poczułam, że to jest moje miejsce. Ta energia, wzajemność, siostrzeństwo stały się moimi. Są wsparciem w moim procesie powrotu do siebie. My, kobiety, jesteśmy dla siebie lustrami. Żadna nie jest lepsza, gorsza. Jesteśmy INNE. Mamy swoje wartości, przekonania, które wnosimy do Kręgu. Przychodzimy po zrozumienie, akceptację. Często i po to, żeby pomilczeć i posłuchać innych kobiet. Przychodzimy z codziennością, często trudną, bolesną, którą właśnie wśród serdecznych, życzliwych, milczących, słuchających nieoceniających kobiet można się podzielić. Kręgi rządzą się swoimi magicznymi prawami. Dają poczucie bezpieczeństwa. W nich nie wszystko musi być nazwane. Nie wszystko musi być wypowiedziane. W Kręgu czujemy się bezpiecznie, przynależymy, nic nie musimy, a możemy, jak chcemy. Widzimy i czujemy, że każda z nas ma coś, czego szuka kobieta obok. Jesteśmy dla siebie lustrami. W Kręgu odetchniesz z ulgą, spojrzysz na swoje życie historiami innych kobiet i poczujesz się ich siostrą. To dla mnie jest siostrzeństwo.

Nie ważne, co robisz, w jakim jesteś miejscu w swoim życiu, jaka jest Twoja zawodowa ścieżka, ile masz lat. I tak dalej i tak dalej…

Jesteś z Wenus - podobnie jak ja - i to nas łączy…

Kobieto, nie wierz w cud, coś dla siebie zrób.

Może wybierz Krąg Kobiet. Może będzie nam dane pobyć w Kręgu razem.

Danuta Hasiak

15.06.2024 r.

Spotykając się z innymi, spotykam siebie…

Ostatnie lata nasiliły poczucie izolacji, a to jeszcze bardziej pokazało, że w każdym z nas jest potrzeba współodczuwania i bliskości. Jako kobiety powracamy do pierwotnych kręgów, jakie tworzyły nasze babki i prababki. Często były to spotkania wielopokoleniowe, co pozwalało czerpać z mądrości przodkiń. Energia płynąca z rodu jest ważna, pomaga nam się uziemić i ugruntować. Gdy wiemy, kim naprawdę jesteśmy, skąd pochodzimy, dużo łatwiej nam się manifestuje siebie i swoje jakości w życiu.

Takie powroty do korzeni mają wartość terapeutyczną. Krąg to bezpieczna przestrzeń, w której poprzez dzielenie się swoimi historiami, emocjami, uczuciami spotykamy się same ze sobą. Spotykając się z innymi kobietami, czując ich akceptację i zrozumienie, kontaktujemy się ze swoją mocą, swoją wewnętrzną mądrością, swoim Światłem i Miłością. Wchodzimy w energię żeńską, uczymy się przyjmować, rozpoznawać i szanować swoje granice. Wchodzimy w poziom serca – zaczynamy z miłością postrzegać innych ludzi, ale także inaczej patrzeć na swoje rany. Stajemy w swojej prawdzie, dążymy do lekkości, miękkości i kobiecości.

Aktywne słuchanie przez inne kobiety stwarza przestrzeń, w której pojawiają się odpowiedzi, doświadczamy prawdy. Uważność innych pozwala nam się otworzyć. Tylko tyle i aż tyle. W kręgu wszystkie jesteśmy sobie równe, niezależnie od wieku każda z nas jest ważna i czuje się potrzebna, każda historia jest istotna. To miejsce, w którym mówimy o sobie, same decydujemy o tym, co wnosimy do kręgu, mówimy o swoich doświadczeniach lub tylko przysłuchujemy się rozmowom. Przepracowujemy w sobie historie innych (często są to też nasze własne historie), a tym samym uleczamy siebie wzajemnie. Nie doradzamy, nie uogólniamy, to przestrzeń wolna od ocen i krytyki. Obowiązuje zasada poufności.

Krąg to proces powrotu do siebie, obejmujemy miłością to, co w sobie rozpoznajemy. Wszystkie odpowiedzi są w nas.

Do zobaczenia w kręgu

Ania Boryczko

20.02.2024 r.

Previous
Previous

Czym jest dla mnie siostrzeństwo.